У нас вы можете посмотреть бесплатно Ballada o ubocznych skutkach alkoholizmu - Jacek Kaczmarski TEKST или скачать в максимальном доступном качестве, видео которое было загружено на ютуб. Для загрузки выберите вариант из формы ниже:
Если кнопки скачивания не
загрузились
НАЖМИТЕ ЗДЕСЬ или обновите страницу
Если возникают проблемы со скачиванием видео, пожалуйста напишите в поддержку по адресу внизу
страницы.
Спасибо за использование сервиса ClipSaver.ru
Tytuł: Ballada o ubocznych skutkach alkoholizmu Wykonawca: Jacek Kaczmarski Album: Bankiet Rok wydania: 2002 Tekst: Siedziałem w barze jakiejś git organizacji I zamówiłem już na obiad dwa kotlety, Przysiadł się facet i już siedział do kolacji I zdążył ze mną zaprzyjaźnić się – niestety. Gdzieś koło piątej wnieśli pierwsze alkohole, Dziesięć po szóstej bruderszaftaśmy wypili, A potem Vermouth Istra Burgund i Beaujolais, Iśmy na cięższe się paliwo przerzucili. Rozmowa z wódek zeszła wnet na politykę. Przy czystej – czystąśmy krytykę prowadzili, Zahaczyliśmy takoż o metafizykę, A potem to już żeśmy tylko pili. Gdzieś tak w połowie tej wykwintnej konwersacji, Gdy po szampanie słodkim kończyliśmy winiak Zapis się skończył i urwała perforacja I co tu gadać wiele - schlałem się jak świnia. Kiedym się ocknął to siedziałem w ciemnej celi, Nade mną schylał się przyjaciel od kieliszka, O mej krytyce ci co chcieli to wiedzieli, A w jego ręku lśniła długa biała kiszka. On spisał wszystko co mówiłem wtedy w barze I uzupełnił tu i tam ozdobnym słowem I protokołem tym pomachał mi przed twarzą Kazał podpisać. Ręką trzymał mnie za głowę. Gdym nie podpisał chciał już ze mnie robić kaszę I pomyślałem ja że przyszła na mnie pora; Gdym go majorem mym znajomym chciał postraszyć – On raz mnie w mordę mówiąc – ja ci dam majora! Lecz to, co było to wstęp tylko, to przygrywka. Bóg jeden wie ile wycisnął krwi i potu. Gdym już wyglądał cały jak wpół zgniła śliwka To usłyszałem jak powiedział – gotów! Za słowa me skazali mnie na dożywocie Bom rząd i organ bezpieczeństwa zbyt obraził, Wsadzili do więzienia mnie i po kłopocie Raz dziennie na dziedziniec żem na spacer łaził. Trzy razy na dzień jadłem zupę, chleb z cebulą, Chleb kradłem, więc codziennie ktoś przeze mnie pościł. W tym samym czasie rząd, co był nade mną górą – To samo robił z resztą ludzi na wolności. Po kilku latach wreszcie komuś się znudziło, A u nas słowo „dosyć” zaraz w czyn obrasta. Czego rząd nie dał – wzięto sobie siłą Zmieniono w końcu calusieńki rząd i basta. A nowe władze protokoły me przejrzały Natychmiastowe zarządziły wypuszczenie, A gdym wychodził posypały się pochwały I na mą cześć wspaniałe przemówienia. I żyję teraz tu samotny bez nadziei Ja - obywatel dziś powszechnie szanowany Za wielkie słowa w obronie mych idei, Którem wygłosił, gdym w pestkę był zalany. Za wielkie słowa w obronie mych idei, Którem wygłosił, gdym w pestkę był zalany. Oryginał: • Jacek Kaczmarski - "Ballada o ubocznych sk... Link do zdjęcia: https://images.app.goo.gl/j3gcWp7wKqbmv2LZ9 #jacekkaczmarski #kaczmarski #14kotletow