У нас вы можете посмотреть бесплатно KREHA - Szepty (live) или скачать в максимальном доступном качестве, видео которое было загружено на ютуб. Для загрузки выберите вариант из формы ниже:
Если кнопки скачивания не
загрузились
НАЖМИТЕ ЗДЕСЬ или обновите страницу
Если возникают проблемы со скачиванием видео, пожалуйста напишите в поддержку по адресу внизу
страницы.
Спасибо за использование сервиса ClipSaver.ru
Nagranie zarejestrowane podczas koncertu w białostockiej Famie 28 marca 2019 roku (w ramach cyklu koncertów "Echa" organizowanego przez Białostocki Ośrodek Kultury). Jest to absolutnie premierowe wykonanie "Szeptów" - więc musicie wybaczyć Mateuszowi posiłkowanie się tabletem z tekstem (tekst powstał kilka godzin wcześniej ;)) -------------------------------------------------- muzyka: Maciej Pieńczak tekst: Maciej Pieńczak, Maciej 'eM-Ski' Snitkowski -------------------------------------------------- Mateusz Wasilewski - wokal, Hubert Buharewicz - saksofon, Maciej Pieńczak - gitara, Krystian Sulkiewicz - instrumenty klawiszowe, Maciej 'eM-Ski' Snitkowski - gitara basowa, Grzegorz Anuszkiewicz - perkusja, --------------------------------------------------- / krehabialystok --------------------------------------------------- Ratunku – nawet nie wiem czy żyję, z trudem łapię powietrze. I chociaż czuję, że we mnie coś bije, to nie wiem, czy to jeszcze serce. Pomocy – co się tutaj dzieje? Płynę z tłumem, choć nie chcę. Rozsądek sprawił, że coś się pojawiło w tej pustce między głową a sercem. Lecz dałem się porwać i lecę bezwładnie z pochodem, co płynie ulicą jak rzeka, tak wściekłym, że sam już nie zgadnę ile w człowieku zostało człowieka. Zaciskam pięści, podnoszę głowę, chciałbym krzyczeć, ale nie mogę. Nad szarym tłumem unoszę ręce, jestem tylko zwykłym szeptem. On mówi i wszyscy słuchają, pokornie na zgodę kiwając głowami. Kto lepszy, kto gorszy, kto winny, kto zdradził, kto przeciw a kto jeszcze z nami. Gdy skończył zatonął w morzu oklasków, a ci, którzy słowa spijali zachłannie, słysząc mój cichy krzyk protestu, jak hieny rzucili się na mnie. Znów dałem się porwać, i lecę bezwładnie z pochodem, co płynie ulicą jak rzeka, tak wściekłym że sam już nie zgadnę ile w człowieku zostało człowieka. Zaciskam pięści, podnoszę głowę, chciałbym krzyczeć, ale nie mogę. Nad szarym tłumem unoszę ręce, jestem tylko zwykłym szeptem. Zaciśnij pięści i unieś głowę! Krzycz głośno z nami, krzycz póki możesz. Nad szarym tłumem unieśmy ręce, nasz krzyk nie będzie już zwykłym szeptem.