У нас вы можете посмотреть бесплатно 3 MINUTY TEMU: 3i/ATLAS emituje fale radiowe i wykryto nowy obiekt или скачать в максимальном доступном качестве, видео которое было загружено на ютуб. Для загрузки выберите вариант из формы ниже:
Если кнопки скачивания не
загрузились
НАЖМИТЕ ЗДЕСЬ или обновите страницу
Если возникают проблемы со скачиванием видео, пожалуйста напишите в поддержку по адресу внизу
страницы.
Спасибо за использование сервиса ClipSaver.ru
Przelot 3i Atlas w pobliżu Słońca ponownie wstrząsnął społecznością naukową. Nowe zdjęcia – w tym te opublikowane przez Chińską Agencję Kosmiczną – i najnowsze dane wprawiły wielu badaczy w osłupienie. Do tego dochodzi wykrycie sygnału radiowego przez zespoły astronomów z RPA i Szwecji za pomocą radioteleskopu MeerKAT, znajdującego się w regionie Przylądka Północnego. Co tydzień pojawiają się nowe wskazówki, anomalie i nieoczekiwane zachowania. Ten obiekt, który początkowo wydawał się zupełnie zwyczajny, wywraca do góry nogami wszystko, co myśleliśmy o nim wiedzieć. I jakby tego było mało, między 3i Atlas a Ziemią pojawiło się dziwne, pozbawione ogona ciało niebieskie, którego pochodzenie pozostaje tajemnicą. Cały ten ciąg odkryć sprawił, że niejeden naukowiec zastanawia się, czy stoimy w obliczu realnego zagrożenia i co dokładnie wykryliśmy podczas jego najbliższego zbliżenia do Słońca. Nawet NASA – oskarżana przez niektórych o zatajanie informacji – musiała zabrać głos publicznie. Wątpliwości nie pozostają już wyłącznie w sferze domysłów: dostępne są solidne dane. Jak to często bywa, ważne jest rozróżnienie między tym, co jest pewne, a tym, co podlega interpretacji. Atlas 3i stał się fenomenem medialnym, ale wciąż istnieją kluczowe informacje, które nie zostały upublicznione. W mojej ostatniej refleksji zajmę się tym aspektem, ponieważ tak: uważam, że istnieje ryzyko, którego nie powinniśmy lekceważyć. Podczas zbliżania się do Słońca Atlas 3i pozostawił po sobie zbiór niewiadomych, które zdają się mnożyć z każdą nową obserwacją. To, co przez miesiące było klasyfikowane jako typowa kometa – lodowy gość, który uwalnia gaz i pył podczas zbliżania się do Słońca – może nie do końca pasować do tego opisu. Po przejściu przez peryhelium zdjęcia zaczęły ujawniać coś nieoczekiwanego: ogromne strumienie materii wyrzucone w przestrzeń kosmiczną, rozciągające się na miliony kilometrów z energią przekraczającą wszelkie wstępne obliczenia. Spektakl jest olśniewający, to pokaz blasku i struktury, który w zasadzie potwierdzałby jego domniemaną kometarną naturę… ale tylko powierzchownie. W miarę postępu analiz liczby przestawały się sumować. Najbardziej konserwatywne modele ujawniły niemal nierozwiązywalny dylemat. Jeśli hipoteza kometarna zostanie zaakceptowana, dżety implikowałyby tak kolosalną utratę masy – rzędu miliardów ton miesięcznie – że obiekt potrzebowałby powierzchni oświetlanej przez Słońce znacznie większej niż ta, którą faktycznie posiada. Nie byłaby to mała rozbieżność: różnica jest tak duża, że podważa całą interpretację. Obserwacje z teleskopu Hubble'a wskazują na maksymalną średnicę zaledwie 5,6 kilometra, co stanowi niewielki ułamek 23 kilometrów wymaganych do uzasadnienia takiej aktywności. Rozbieżność jest ogromna: wymagana powierzchnia byłaby około 16 razy większa niż powierzchnia, jaką obiekt ten faktycznie może zaoferować.