У нас вы можете посмотреть бесплатно 70 rocznica defilady oddziału "Bartka" w Wiśle. 1946-2016 или скачать в максимальном доступном качестве, видео которое было загружено на ютуб. Для загрузки выберите вариант из формы ниже:
Если кнопки скачивания не
загрузились
НАЖМИТЕ ЗДЕСЬ или обновите страницу
Если возникают проблемы со скачиванием видео, пожалуйста напишите в поддержку по адресу внизу
страницы.
Спасибо за использование сервиса ClipSaver.ru
3 maja 1946 roku Flame zarządził koncentrację oddziałów w swojej kwaterze na Baraniej Górze. Najpierw zaczął dyscyplinować podległych sobie żołnierzy, niektórym udzielił nagany. Następnie motywował swoje zgrupowanie, przypominając, że celem walki jest obrona wiary katolickiej oraz walka o wielką, narodową Polskę. Na koniec „Bartek” miał wezwać oddziały do zamanifestowania woli „służenia Ojczyźnie w dniu Święta Królowej Polski”. Po tych słowach zgrupowanie wyruszyło do Wisły, by tam defilować w pełnym umundurowaniu, na oczach mieszkańców miasta. O wielkich chwilach wzruszenia w trakcie marszu ludzi „Bartka” wspomina w książce Tomasza Greniucha „Król Podbeskidzia” dowódca jednego z największych oddziałów zgrupowania, Antoni Biegun „Sztubak”: „Ruszyły oddziały za oddziałami, partyzanci (…) jak na paradę: w pełnych mundurach, z przypiętymi orzełkami na mieczu, z ryngrafami z Matką Boską. (…) Szliśmy radośni i podnieceni, a na drodze, którą maszerowaliśmy, zaczęły rozgrywać się niezwykłe, wzruszające sceny. Spotkanych po drodze ludzi, kiedy po chwilowym osłupieniu, zorientowali się, kogo mają przed sobą, ogarniał szał radości. (…) Wielu ludzi pytało, podobnie jak niedawno niektórzy spośród nas: czy już się zaczęło? Czy idziecie prać komunistów?”. Podczas marszu, partyzanci spotkali też ciężarówki z wycieczkowiczami. „Czy to już powstanie?” – mieli pytać, po czym wręczali żołnierzom czekoladę i papierosy. W takiej atmosferze zgrupowanie „Bartka” dotarło do Wisły. „Pozostaliśmy wierni” Gdy oddziały dotarły do celu, kpt. Flame odebrał defiladę. Żołnierze, w zwartych szeregach maszerowali przed swoim dowódcą, na oczach licznie zgromadzonych mieszkańców. W książce Greniucha można odnaleźć poruszające wspomnienie należącej do oddziału Ireny Stawowczyk „Sarny”: „To była nasza pierwsza defilada! (…) Dla nas wojna jeszcze się nie skończyła! (…) Nie zapomnę nigdy tego uczucia podniecenia i radości, jaka ogarnęła nasze szeregi, tego uczucia dumy, że możemy ogłosić wszem i wobec: oto jesteśmy, nie poddaliśmy się, pozostaliśmy wierni!”. Uroczysta defilada partyzantów „Bartka” budziła respekt nie tylko z uwagi na podniosłą atmosferę, ale także dlatego, że żołnierze maszerowali pod nosem komunistycznego wojska, Armii Czerwonej, oraz funkcjonariuszy MO i UB. Ubezpieczający defiladę świetnie uzbrojony oddział „Sztubaka” nie miał jednak dużo pracy. Komuniści bowiem po prostu przestraszyli się oddziałów zgrupowania Flamego. Manifestacja Narodowych Sił Zbrojnych musiała ich niemal sparaliżować, bo mimo, że żołnierze zgrupowania nie planowali żadnej akcji o charakterze zbrojnym to, jak wynika ze wspomnień samego „Sztubaka”, funkcjonariusze MO i UB w Żywcu zabarykadowali się ze strachu, a ubowcy z Milówki po prostu uciekli. Jak imponująco musiała wyglądać defilada zgrupowania „Bartka” obrazuje też wspomnienie komunistycznego pisarza-propagandzisty, Jana Brzozy zamieszczone w książce „Beskidzkie noce”: (…) syrena fabryczna zagwizdała na alarm. Maszyny stanęły i robotnicy wybiegli przed tartak (…). Wszyscy spieszyli w stronę bramy, skąd rozległy się okrzyki: „Wojsko idzie!”. (…) Potem szmer przycichł, gdyż zza rogu pojawił się jeździec na białym koniu. Był w mundurze wojskowym typu angielskiego, na plecach wisiał mu maszynowy pistolet, głowę przykrywał szeroki beret aliancki. (…) Za nim nadeszły kolumny żołnierzy. Szli dwójkami po obu stronach ulicy w szyku bojowym (…). Każda grupa stanęła przed „Bartkiem” na baczność, meldując mu stan liczebny i gotowość bojową. Po przyjęciu raportu „Bartek” krótko przemówił, podkreślając, że NSZ walczy o wielką narodową Polskę, w obronie wiary katolickiej”. Kpt. Flame był dumny ze swoich żołnierzy. Po defiladzie podziękował im za dyscyplinę, podkreślając przy tym ogromne znaczenie propagandowe takiej manifestacji. „Bartek” zagrał na nosie komunistom. Bezradność sił bezpieczeństwa wobec wielkiej defilady partyzantów doprowadziła władze do białej gorączki. 3 maja 1946 roku był tym dniem, gdy czerwoni nabrali determinacji do tego, by zlikwidować burzące im krew w żyłach grupy leśne NSZ z VII Okręgu NSZ. Od tego momentu „Bartek” dla regionalnych sił bezpieczeństwa stał się celem numer jeden. Krzysztof Gędłek Read more: http://www.pch24.pl/defilada--ktora-s...