У нас вы можете посмотреть бесплатно Jacek Kaczmarski - "Jan Kochanowski" или скачать в максимальном доступном качестве, видео которое было загружено на ютуб. Для загрузки выберите вариант из формы ниже:
Если кнопки скачивания не
загрузились
НАЖМИТЕ ЗДЕСЬ или обновите страницу
Если возникают проблемы со скачиванием видео, пожалуйста напишите в поддержку по адресу внизу
страницы.
Спасибо за использование сервиса ClipSaver.ru
Tak nas Panie obdarzasz, wżdy nam zawsze mało – Za nic mamy – co mamy, więcej by się chciało. A przecież ni nam życia, ni geniuszu starcza By skorzystać z bogactwa jeno duszy skarbca. Za to ciało gnębimy, jakby wieczne było: Krwią wojenny trud płaci, potem zrasza miłość; Aż i w końcu niezdatne do snu ni kielicha; Trzeszczy, cieknie i tęchnie, wzdyma się i wzdycha. Nie zachwycą już nas wtedy szczodre dary boże, Bośmy kochać to przywykli, z czego czerpać możem. Późno mądrość przychodzi Czego pragnąć się godzi. Ale próżno żałować Czego nie szło zachować. Przypomina pergamin czy cielęca skóra Że i drzewiej wiedziano – co dziś skrobią pióra. Krom grosiwa i jadła, i chybkiej obłapki Zawżdy człeka kusiły te same zagadki. Po swojemu się każdy ze Stwórcą pasował, A co siebie nadręczył, innym krwi popsował, Własnym myślom nie ufał, życie sobie zbrzydził, Bał się swojego strachu i wstydu się wstydził, Lubo jako my się cieszył – czym? – nie miał pojęcia I umierał taki mądry, jak był w czas poczęcia. Żak profesorom krzywy Martwych nie słucha żywy, Nie wyciągają wnuki Z życia dziadów nauki. Kto cnotami znudzony, nieufny nadziei, Swoich kroków niepewny – do dworu się klei. Tam wśród podobnych sobie może się wyszumieć, A przy tym w nic nie wierzyć, niczego nie umieć: Prałat karci opojów – sam jeszcze czerwony, Złodziej potrząsa kluczem do skarbca Korony, Kanclerz wspiera sojusze na ościennym żołdzie, A mędrcy przed głupotą łby schylają w hołdzie. Wiem – bo byłem sekretarzem u króla. Do czasu, Gdy wolałem się pokłonić władzy Czarnolasu. Dwór ma swoje zalety: Po komnatach – kobiety, W radach szlachta zasiada – Jeno nie ma z kim gadać. Kto i bawić się umiał i nie bał się myśleć, Temu starość niestraszna pod lipowym liściem. Miło dumać wśród brzęku pszczół nad bytowaniem – Czy się zboża wykłoszą, a czy kuśka stanie! Czy w powszechnej niezgodzie kraj się znów pogrąży, Czy się księgę ostatnią w druku ujrzeć zdąży, Która gwiazda na niebie moja – ta co spada, Czy ta nad widnokręgiem, co jutrzenką włada? Tylu bliskich i dalekich dzień po dniu odchodzi, A ja żyję w lat bogactwie, co mi schyłek słodzi… Im mniej cię co dzień, miodzie – Tym mi smakujesz słodziej: I słońcem i księżycem, Rozkoszą nienasyceń, Szczodrością moich dni – Dziękuję ci. Jacek Kaczmarski 2.10.1992