У нас вы можете посмотреть бесплатно Ave Maria - Dionizos 1988r или скачать в максимальном доступном качестве, видео которое было загружено на ютуб. Для загрузки выберите вариант из формы ниже:
Если кнопки скачивания не
загрузились
НАЖМИТЕ ЗДЕСЬ или обновите страницу
Если возникают проблемы со скачиванием видео, пожалуйста напишите в поддержку по адресу внизу
страницы.
Спасибо за использование сервиса ClipSaver.ru
Coś z historii... Ave Maria- Franciszka Schuberta zagrane przez Dionizosa na organach klasycznych w Dobrodzieniu w połączeniu z klawiszem Yamaha PS-6100. Organy piszczałkowe posiadały 30 głosów, sterowanie pneumatyczne, nie było głosów języczkowych. Poświęciłem ogrom pracy na przywrócenie ich do pierwotnej świetności, a potem na bieżącą konserwację... dokąd mi starczyło sił i energii - gdyż ciągle się psuły. Nie należał do rzadkości widok gdy nawet podczas niedzielnej mszy św. w czasie kazania szybko się przebierałem (ubiór roboczy miałem już na stałe na chórze) i wczołgiwałem się pod organy by uciszyć znowu kolejną piszczałkę, która nieproszona wydawała nagle głos. Hmmm, ciekawostka.. Budowniczy tych organów wykonali za krótką o kilkadziesiąt cm najdłuższą piszczałkę drewnianą i... cały strój organów dostosowali do niej !!! Po prostu "C" grało trochę wyżej o jakieś może 20 centów ( 100 centów to odległość całego tonu). Dopóki organy grały same w kościele nie miało to znaczenia, ale gdy zaczęło się granie wspólne z orkiestrą.. to albo musieli oni dostroić swoje instrumenty do stroju organów, albo...był rozkwaszony duet: organy - orkiestra. Gdy zacząłem używać wspólnie z organami klasycznymi inne instrumenty - trzeba było w końcu przestroić cały instrument - tak by C było C. Nadbudowałem za krótką piszczałkę i dostroiłem całe organy. A że to bardzo pracochłonne zajęcie.. to czasu brakło ..tak że nawet w Wielki Piątek rozchodziły się po kościele odgłosy strojenia. Pamiętam, jak "wnerwiona" siostra zakonna mnie łajała bym już skończył- bo trwało to już kilka dni. Ale zdążyłem... Za to co za frajdą było zagrać wreszcie przy nastrojonym instrumencie. I może jeszcze jedna historia z tamtych lat.. Starsi to pewnie pamiętają, że z prądem to w tamtych czasach bywało różnie. Mój ojciec - pamiętam - poważnie zamierzałpostawić w ogrodzie duży wiatrak, który generowałby prąd i nawet zaczął już pierwsze prace.. ale ówczesna władza.. Cóż.. byłaby to obraza majestatu - przecież w Polsce niczego nie brakuje.. i "przekonali go" by zaniechał ten pomysł. Organy co prawda miały silnik elektryczny dużej mocy, który napełniał miechy powietrzem przy pomocy dmuchawy, ale było też "koło ratunkowe" na wypadek braku prądu - można było napełniać miechy powietrzem ręcznie - tzn. nożnie.. coś jak za czasów Bacha. Trzeba tylko było w razie nagłego braku prądu - znaleźć dwóch "jeleni" - tzn. dwóch - a najlepiej od razu z sześciu krzepkich facetów i przekonać ich do deptania. Trudno byłoby mi zapomnieć to zdarzenie... Pasterka, kościół nabity, że... ... no tak, bo garnęli się do nas również ludzie z okolicznych parafii, zwłaszcza na święta Bożego Narodzenia, ba.. nawet z daleka przyjeżdżali.. I podczas Pasterki- dziś już nie pamiętam dokładnie czy to silnik padł, czy prądu brakło... Dość, że organy zaczęły wydawać dziwne jęki by po chwili zamilknąć - brakło "pary" w miechach. Więc szybko wstałem zza kontuaru i poprosiłem 2 przygodnych uczestników mszy św. o pomoc. Zaraz się zgodzili- nie wiedząc co ich czeka... Pokazałem im jak i gdzie stanąć, jak się trzymać no i jak deptać.. Zamknąłem za nimi drzwi.. a sam powróciłem do gry bo chłopcy już deptali. Potem upolowałem jakąś ładną laskę - a nie brakowało ich.. - i wytłumaczyłem jej, że jak nie zorganizuje następnej "parki"do pracy za " Bóg zapłać" to muzyka w kościele wkrótce się skończy. A powinniście wiedzieć, że taka "parka" to wytrzymywała średnio 5 - 10 minut. To właściwie zależało ode mnie.. bo jak bym tak włączył Tutti, a do tego tremolo to mogłem być pewien, że za chwilę się ugotują... No więc ta niewiasta znalazła następnych co się poświęcili - i poszli deptać... Ale to przekonywanie to chyba szło jej co raz trudniej, no bo jak taki jeden czy drugi "wybraniec" spojrzał na tych co właśnie skończyli deptać.. to pewnie nie jeden z tych wybranych w duchu żałował, że się w ogóle wybrał na tę mszę. Pozostał mi przed oczami widok tych 2 facetów co skończyli deptać po pierwszej zwrotce...i prosili o wsparcie... Bo ja akurat zagrałem "Bracia,patrzcie jeno" prezentując przy tym wszystkie głosy. cd.-w opisie do "Samotny Pasterz - Dionizos 1988r"